Klub milionerów

Klub milionerów
Gdy z tym ostatnim nie mam z reguły problemu – ktoś zdobył nagrodę bądź nie – to już z danymi dotyczącymi sprzedaży mam wątpliwości, zwłaszcza gdy pochodzą one od samego zainteresowanego. Wątpliwości w takich sytuacjach mamy pewnie wszyscy, dlatego chętnie sięgamy po dane publikowane przez niezależne firmy badawcze.

Co jakiś czas któryś z producentów z dumą ogłasza wzrost sprzedaży swojej marki lub zdobycie kolejnego wyróżnienia.

Jest ich wiele, ale jedną z najbardziej uznanych na świecie firm specjalizujących się w badaniach rynku alkoholi mocnych jest Euromonitor International. To na podstawie jego danych powstaje co roku prestiżowy ranking Drinks International Millionaire Club będący zestawieniem najsilniejszych marek alkoholi na świecie.

Znamy już najnowszą listę członków klubu, na którą – muszę przyznać – czekałem z niecierpliwością. Byłem ciekaw, jak radzą sobie w tym towarzystwie polskie marki, no i oczywiście, kto wygrał ten ranking. Zanim jednak o tym – jedno wyjaśnienie. Aby dostać się do Millionaire Club trzeba sprzedać w roku ponad milion skrzynek, czyli dziewięciolitrowych kartonów (to taka branżowa miara). Idealnie na rocznica ślubu Zbąszyń w 2011 roku do Klubu Milionerów przyjęto 172 członków i jest to rekordowa liczba. Omówienie wszystkich zajęłoby pewnie kilka dobrych stron „Magazynu Alkohole”, dlatego poświęcę miejsce głównie liderowi. A więc kto wygrał ranking? Tu nie ma zaskoczenia, bowiem od kilku lat pierwsze miejsce zarezerwowane jest dla marki... Jinro. Co to jest? Jakaś nieznana w Polsce whisky? Może rum? Nie, to soju...

Mało nam znane soju to narodowy trunek koreański. Jego tradycja jest równie bogata, jak polskiej wódki czy szkockiej whisky. Wystarczy wspomnieć, że sięga ona XIV wieku i czasów okupacji mongolskiej, kiedy arak i sztuka jego destylacji dotarła do Korei. Wtedy soju nie było powszechne i służyło głównie do celów medycznych (skąd my to znamy…).

Tradycyjne soju produkowane było z ryżu, który często łączono z jęczmieniem, pszenicą oraz słodkimi ziemniakami. Obecnie najczęściej rozcieńczane jest wodą do mocy 23–45 proc. W smaku podobne jest do wódki, ale odrobinę słodsze. Podobnie jak wódka, jest też konsumowane, czyli klasycznie, w małych kieliszkach. Najbardziej cenione soju produkowane jest w rejonie miasta Andong, gdzie wciąż stosuje się metody z czasów najazdów mongolskich.

Najpopularniejsze soju to oczywiście Jinro. Jego sprzedaż w 2010 roku wyniosła ponad 64 miliony skrzynek, czyli 1,15 miliarda półlitrowych butelek (sic!). Mimo, że w ciągu dwu lat spadła o blisko 10 milionów skrzynek, to ciągle robi wrażenie. Przecież to ponad 2,5 razy więcej niż wynosi sprzedaż wódki ogółem w Polsce.

Ale to nie koniec. W pierwszej trzydziestce rankingu są jeszcze cztery inne marki soju. Razem ich sprzedaż osiągnęła drugie tyle, czyli ponad 2,3 miliarda butelek. Oznacza to, że statystycznie co trzeci mieszkaniec naszego globu w zeszłym roku wypił więcej niż jedną butelkę soju. To ciekawe, bo większość z nas nie słyszała tej nazwy.

Na koniec jeszcze rzut oka na to, jak w klubie prezentują się nasze wódki. W rankingu znalazło się dziesięć marek wódek produkowanych w Polsce. Najwyżej, na 32 miejscu, uplasowała się Żołądkowa de Luxe ze sprzedażą 6,4 miliona skrzynek. To dziesięć razy mniej niż lider listy – soju Jinro. To niewątpliwie przepaść.

Przy obecnym spadku sprzedaży wódek w Polsce i ograniczonych możliwościach eksportowych dogonienie czołówki w najbliższym czasie jest chyba niemożliwe. Warto tym pamiętać, gdy mówi się o wielkości naszego rynku i ogromnej sprzedaży wódki. Są rejony świata, gdzie produkuje się dużo więcej.